poniedziałek, 17 grudnia 2012

4. Niespodzianka

Z per. Carlos'a
Już od dobrych 30 minut czekałem w restauracji na moją ukochaną. Co prawda z Susan umówiłem się dopiero na 14:00, ale nie mogłem się doczekać i przyszedłem wcześniej. Rozmyślałem nad przyszłością kiedy usłyszałem ten mój ukochany głos.
-Cześć skarbie-powiedziała z uśmiechem
-Witaj księżniczko-odwzajemniłem gest i namiętnie ją pocałowałem-Pięknie wyglądasz
-Dziękuję-zarumieniła się-A dowiem się co to za niespodzianka?-zapytała siadając przy stoliku
-Chciałem zjeść obiad z moją ukochaną, a później zabrać ją na długi spacer.-powiedziałem z tajemniczym uśmiechem. Po chwili obok nas zjawił się kelner, a my złożyliśmy zamówienie, Spaghetti al a  Carbonara, oboje to uwielbiamy.Po posiłku zapłaciłem rachunek i opuściliśmy lokal. Udaliśmy się w stronę mojego auta, które stało na parkingu pod restauracją.
-Przecież miał być spacer-Susan zaśmiała się kiedy zobaczyła, dokąd idziemy. Na co ja odpowiedziałem jedynie uśmiechem otwierając jej drzwi do samochodu. Następnie sam usiadłem na miejscu kierowcy i zabrałem ją na najspokojniejszą plaże w Los Angeles. Kiedy dotarliśmy na miejsce złapałem Susan za rękę i pociągnąłem w stronę morza. Spacerowaliśmy tak dobrą godzinę, rozmawiając o wszystkim. Kiedy słońce zaczęło powoli zachodzić, przystanąłem i złapałem moją ukochaną za obie ręce.
-Chciałem Cię o coś prosić-powiedziałem drżącym głosem
-Co tylko chcesz skarbie-powiedziała zmysłowym głosem i wtedy już wiedziałem, że podejmuję dobrą decyzję. Złożyła na moich ustach delikatny pocałunek, co dodało mi odwagi. Nie czekając już na nic  wyciągnąłem z kieszeni małe granatowe pudełeczko i uklęknąłem.
-Susan-zwróciłem się do niej, a dziewczyna stała zszokowana, ale z szerokim uśmiechem i słuchała tego co mam do powiedzenia.-Jesteśmy ze sobą prawie 2 lata. Dobrze wiesz, że kiedy tylko pierwszy raz Cię ujrzałem, to straciłem dla Ciebie głowę. Kocham Cię jak nikogo na świecie i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie-kontynuowałem, a dziewczyna  nadal była we mnie wpatrzona tylko tym razem w jej oczach zobaczyłem łzy.-Dlatego chciałbym zapytać czy zgodziłabyś się spędzić ze mną resztę życia i zostać moją żoną?-wydusiłem to w końcu z siebie i czekałem na odpowiedź.
-Tak!!!-krzyknęła po chwili, a ja odetchnąłem z ulgą. Wstałem, wziąłem na ręce moją ukochaną i zacząłem kręcić się w kółko. Po kilku obrotach postawiłem ją na ziemi i na jej palec włożyłem pierścionek zaręczynowy. Po chwili złączyliśmy się w namiętnym pocałunku.

Z per. Kendall'a:
Siedziałem na piasku i czekałem na Amy. Po chwili ktoś podszedł z tyłu i zakrył mi oczy dłońmi. Zapach tych perfum poznałbym wszędzie, sam je wybierałem.
-Amy-powiedziałem z uśmiechem i odwróciłem się w jej stronę. Po chwili jej usta spoczęły na moich.
-To co to za niespodzianka?-zapytała z widocznym wyczekiwaniem w oczach.
-Zaraz zobaczysz-odparłem z tajemniczym uśmiechem i pociągnąłem ją w stronę lasku , niedaleko plaży. Szliśmy jakieś 10 minut. W końcu dotarliśmy do przygotowanego przeze mnie pikniku
-Kiedy to przygotowałeś?-zapytała zaskoczona Amy
-Znalazłem chwilkę-wyszczerzyłem się-Amando-powiedziałem poważnym głosem, kiedy siedzieliśmy na kocu. Moja blondynka spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, a jej twarz przybrała poważny wyraz.
-Co się dzieje?-zapytała lekko drżącym głosem. W jej oczach zobaczyłem odrobinę strachu, więc od razu się uśmiechnąłem. Widać było, że troszkę ją uspokoiłam.
-Muszę Ci powiedzieć coś ważnego.-powiedziałem klękając przed nią. Złapałem ja za rękę i wziąłem głęboki oddech.-Nie chcę już tak.-wypaliłem wprost, w tym momencie na twarzy mojej dziewczyny zobaczyłem zaskoczenie połączone ze strachem- Nie potrafię tak dalej żyć-kontynuowałem-Ja...chciałem Ci powiedzieć, że już nie chcę być Twoim chłopakiem.-Rzuciłem wreszcie, a Amy wyglądała na zdezorientowaną. Chciała wyrwać swoją rękę z mojego uścisku, ale jej na to nie pozwoliłem.-Poczekaj i nie przerywaj mi. To nie wszystko-dodałem
-Jeszcze jakieś nowości?-zapytała, a w jej głosie dało się wyczuć nutkę strachu i niepewności.
-Nie chcę żebyś była moją dziewczyną...ponieważ pragnę, abyś została moją żoną-dokończyłem z uśmiechem wyciągając w jej kierunku pudełko z pierścionkiem.
-O Boże-tylko tyle moja ukochana była w stanie z siebie wykrztusić. Po chwili rzuciła mi się na szyję, co bez wątpienia oznaczało tak...

Z per. Logan'a
Czekałem już z pół godziny. Oczywiście Vievienne miała jeszcze dobre pięć minut czasu. Tylko ja nie mogłem już wytrzymać i wyszedłem wcześniej. Siedziałem na ławce rozmyślając o tym co chcę jej powiedzieć, kiedy nagle zobaczyłem ją zmierzającą w moją stronę. Wyglądała przepięknie. Od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech. Wstałem z ławki i podałem dziewczynie kwiaty, które do tej pory trzymałem w ręce.
-Hej-uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.-To dla Ciebie
-Dziękuję, są śliczne-powiedziała i delikatnie cmoknęła mnie w policzek. Czym wprawiła mnie w totalne osłupienie.-Wszystko ok?-zapytała machając mi ręką przed oczami.
-Ttt...tak-odpowiedziałem budząc się z transu-Idziemy?
-Hmm...a dokąd?
-Niespodzianka.-szepnąłem jej do ucha. Wyszliśmy z parku i ruszyliśmy w kierunku  mojej niespodzianki. Całą drogę rozmawialiśmy ze sobą o różnych rzeczach i nie przestawaliśmy się śmiać. Po jakichś piętnastu minutach spaceru byliśmy na miejscu. Zakryłem oczy Vivienne oczy i wprowadziłem do windy. Już po chwili dotarliśmy do celu. Rozejrzałem się dookoła, by sprawdzić czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Kiedy stwierdziłem, że dach jest w pełni gotowy, odsłoniłem oczy mojej towarzyszce.
-Jak tu pięknie-powiedziała po chwili kiedy się ocknęła. Nie powiem, bo zadowolenie, które malowało się na jej twarzy, wywołało u mnie szeroki uśmiech. Delikatnie złapałem ją za rękę i podprowadziłem do barierki. Naszym oczom ukazało się Los Angeles wczesnym wieczorem.
-Logan, to wszystko jest naprawdę przepiękne.-uśmiechnęła się szeroko.-Dziękuję Ci-I po raz kolejny obdarowała mnie czułym całusem w policzek.
Po chwili przenieśliśmy się do przygotowanego stolika i zajadaliśmy się tym, co na nim było. Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowach i piciu wina. Vivienne opowiedziała mi chyba całe swoje życie, a ja nie pozostawałem jej dłużny.

Z per. James'a
Siedziałem na ławce w parku i czekałem na Emily. Byłem strasznie zdenerwowany, niby to tylko zwykłe spotkanie, ale przy tej dziewczynie nie panowałem nad sobą.
-Hej-głos mojej towarzyszki wyrwał mnie z rozmyślań.
-Witaj-uśmiechnąłem się szeroko i obdarowałem dziewczynę delikatnym całusem w policzek.
-To co będziemy robić
-A na co masz ochotę-odpowiedziałem z szerszym uśmiechem-Dzisiaj jestem cały Twój-dodałem na co Em delikatnie się zaśmiała-Dobra najpierw kino, później plaża, a na koniec kolacja. Co ty na to?
-Hmmm...brzmi wspaniale-odparła i uśmiechnęła się szeroko. Ten jej piękny uśmiech wywoływał u mnie masę uczuć. Z jednej strony szczęście i miłość, którą poczułem do niej od samego początku, a z drugiej żal, że ona pewnie nie czuje tego samego i nigdy nie będzie moja. Odwzajemniłem uśmiech i ruszyliśmy w zaplanowanym kierunku.
W kinie bawiliśmy się świetnie. Specjalnie wybrałem komedie, żebym mógł jak najczęściej oglądać jej uśmiech. Na plaży przechadzaliśmy się brzegiem morza, a fale delikatnie uderzały o nasze nagie stopy. Emily opowiadała mi o sobie, a ja jej o moim życiu. Oczywiście nie przestawaliśmy się śmiać. Ostatnim punktem naszego po południa była mała przytulna restauracja "Angel". Kolacja również przebiegła nam w bardzo miłej atmosferze. Zmęczeni, ale w świetnych humorach postanowiliśmy wrócić do domu.

******************************************************
Przepraszam...wiem jestem straszna. Tak długo nie pisałam. Ale od razu się usprawiedliwiam, że po prostu nie miałam czasu. Klasa maturalna to jednak nie przelewki.
Obiecuję, że do świąt postaram się dodać jeszcze 2-3 rozdziały, a w święta postaram się nadrobić stracony czas.
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i zapraszam do czytania. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba, chociaż mi się wydaje, że nie bardzo wyszedł.
Pozdrawiam cieplutko:***
PS. Obiecuję też, że w czasie świąt nadrobię zaległości w czytaniu i komentowaniu Waszych opowiadań:***